Bezinteresownie podarowany komuś czasu wraca spokojem, chmurami lekkimi jak puch, kawą na balkonie. Na stole pyszni się biała róża. Moi autystycy byli dziś wniebowzięci. Nieomalże dosłownie: pierwsza komunia obeszła się z nimi łagodnie: bez krzyków, napadów złości, z uśmiechem.
To od nich ta róża.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Lubię zapach róż.
OdpowiedzUsuńI ja:)) A najważniejsze to mieć czas, by się zatrzymać i je powąchać:))
OdpowiedzUsuń