Nadąsany maj straszy chłodem.
Dziesięć stopni to zdecydowanie za mało.
Moim nagietkom poczerwieniały z zimna listki.
Truskawkową frużeliną oszukuję czas.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
frużelina
OdpowiedzUsuńśmieszne słowo
u mnie plus sześć.
Skandal!
Dżej, yhy. Ale jak smakuje:)))
UsuńA z tym majem, to skandal nad skandale:)))
A ja lubię wiśniową:))
OdpowiedzUsuńTez lubię wiśnie:))) Takie dojrzałe, aż czarne i kwaśniutkie:))))
Usuńa ja srebrną łyżeczką przeganiam ciężki cukrowy niż z dna dzisiejszego dnia. za chwilę zrobi się klarownie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko sie ładnie wyklarowało:)))
UsuńNakapał mi deszcz do rosołu
OdpowiedzUsuńnadąsało się złote spojrzenie
- ostygło
marchewkową łzą opadło
między makaronowe macki.
Za wcześnie jeszcze na obiad w ogrodzie
za wcześnie…
:) niech Ci się darzy
Usuń