niedziela, 6 kwietnia 2014

Winylowa milość

Dziś siałam balkonowe kwiecie w rytm starych winyli. Trzaski miały zbawienny wpływ na moją duszę. Czesław wołał dziwny świat, Anna zamieniła się na chwilę w stację pogody, a Elżbieta przekonywała mnie , że do Wenecji stąd dalej co dzień.
Łagodnieję takimi chwilami i nawet domowy maturzysta, który wstał lewą nogą, nie jest w stanie wytracić mnie z tej drogocennej równowagi. Teraz konie Włodzimierza poganiają mijającą niedzielę. A może to niedziela pogania konie?

4 komentarze:

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...