Marzec rozpoczęłam tanecznym krokiem.
Boli mnie głowa. I nogi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Jak boli, to przynajmniej czujesz że żyjesz :D
OdpowiedzUsuńTo nawet jest przyjemne bolenie;)
UsuńA najbardziej przyjemne jest to, ze pokonałam siebie i po całym dniu pracy, dałam się wyciągnąć na potańcówkę:)))
Świetnie Kaśko :) taniec to jedna z większych przyjemności marcowych i w każdym innym czasie :) potańcówka jak ładna nazwa :)
OdpowiedzUsuńWiesz, Bazylio, ja nie jestem z tych tańczących, ale dałam się uwieść tańczącym. Było fajnie na tej potańcówce:)))
OdpowiedzUsuńsłowem - uwiodłaś mnie :)
Usuńbędę tu wracać.
Zielona natko, bardzo się cieszę i serdecznie zapraszam:))
OdpowiedzUsuń