Obejrzałam "Przed północą" i czuję się jakbym przegadała cały wieczór rozmową z tych, po której wcale ci nie lżej, a tysiące myśli krążą po głowie.
Nie jestem zachwycona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Ja skończyłem to oglądać przed chwilą. Zabawne prawda ? Anyway, mnie tez film nie pomógł. Taka "proza zycia" , której mam ostatnio dość. ..i właściwie, jakie inne zakończenie byłoby lepsze, dobre ?
OdpowiedzUsuńWiesz Dżej, dla mnie to taki mało filmowy ten film, chwilami się czułam jakbym podglądała kanapę u psychoanalityka. Zmoczyłam się. A zakończenie? Przez chwilę miałam wrażenie, że scenarzysta wahał się czy wrzucić happy end czy nie? I wyszło takie ...nie wiadomo jakie.
UsuńBuziak:*
O rany , byłam przekonana ,że to "moja" Dżej komentuje...
UsuńWybacz J.
Przesyłam przeprosiny za mą nieuwagę i roztrzepanie. Toż Dżej, na pewno nie pisałaby "skończyłem"
Zakłopotana K.