Jestem szczęśliwa. Tak rzadko głośno o tym mówię. Bo zaraz za tym stwierdzeniem idą czarne scenariusze. Jestem doskonałą czarnoscenarzystką: bo jutro mogę zachorować; bo nie wiadomo, co będzie z tym czy z tamtym; bo nie mów hop, zanim nie przeskoczysz; bo...
A ja myślę, że moje szczęście lubi, gdy go dokarmiam słowem i głośno, pełnym zdaniem go blogiem sławię. Moje szczęście nie obawia się nazywać mnie jego ulubioną blogopiszącą, która jak i ono lubi żółte tulipany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
:)))))))))))))))
OdpowiedzUsuńDżej, jak długo się uśmiechnęłaś:)))
UsuńTrzymam kciuki za szczęście Twoje i mam dla niego żółte tulipany w wazonie (jakby Ci zabrakło) ;)))
OdpowiedzUsuń:*dziękuję Julko.
Usuńdziś kupiłam sobie cudny bukiet, ale i kolejny przyjmę z ochotę i radością:D
Moje szczęście przesyła gorącego buziaka Rudzielcowi:*
chyba się zarumieniłam :*
UsuńTeż tak mam. Właściwie miałam, bo teraz częściej już tylko miewam ;).
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Wasze szczęście. Czego chcieć więcej? Przecież skowronki, bociany, żurawie, gęsi! A za miesiąc będzie zielono:) To pisałam ja: R. w bardzo dobrym humorze:)
OdpowiedzUsuńTwój wpis sprawił, że uśmiecham się do ekranu... na krótką chwilę odrobinkę szczęścia sobie podkradłam.. :)))
OdpowiedzUsuń