tylko cisza mnie dotyka
i nie boli
w zagnieceniach pościeli
śladów czasu szukam
pachnie lawendą i czymś ulotnym
co broni się przed nazwaniem
mam ciebie na wyciągnięcie dłoni
i milczę by nie kłócić się z ciszą
otwieram okno i noc dźwięczy na blaszanym parapecie
patrzę przez palce na księżyc
udając że piszę wiersz
sąsiadka życzy mi smacznego
gdy wgryzam się w dzień jak w gruszkę
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
dwa wersy: przeciwieństw, onomatopei;
OdpowiedzUsuńcisza i dźwięk...
I mijanie...
Usuńno i pięknie :*
OdpowiedzUsuń:* Cytrynku
Usuń:)))))
UsuńGdzieś uniosłem się razem z tym utworem...
OdpowiedzUsuńI czy było to dobra podróż?
UsuńZdecydowanie!
OdpowiedzUsuń