poniedziałek, 6 stycznia 2014

Slowami M.

A M. pisze:

Czasem (niechlubny przykład Adasia Miałczyńskiego) Miłość zjawia się. Trącamy siódme, co tam, dziesiąte niebo.
Słuchaj , Miłości, wstrzymaj się .., wiesz ,że teraz mam koniec roku, bilans ..Wielki Brat patrzy..
W zasadzie mogłabym w czwartek.. ale to kiepski pomysł. Piątek to początek weekendu, absolutnie odpada.
Wiesz co, Miłości, poczekaj jeszcze kilka lat. Kilka krótkich lat.
A jeśli Amor będzie nieco przypominał Tanatosa. To cóż. W końcu każdy sonet miłosny staje się kiedyś epitafium. 


I znów zamyślenie i znów zamglone oczy.

4 komentarze:

  1. ech...
    Ładnie to M.napisała...

    Zazdroszczę Wam tych miłości :-)
    Nawet tych nie w porę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej, lubię przysłuchiwać się M. Ona nawet nie czuje, że wyrzuca z siebie takie perełki.
      Podobno niespełnione miłości są najwierniejsze.
      :)

      Usuń
  2. Niespełnione najwierniejsze ? No chyba tak :) i najidealniejsze :) ( prawda , że ładniej to brzmi niż -najbardziej idealne ?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te niespełnione najłatwiej ubrać w marzenia. Ładnie im w każdym "gdyby", bo każde ma szeroki uśmiech i chodzi w wielkim slomkowym kapeluszu. Serdeczności Bazylio.:-)

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...