Wczoraj miałam pierwszą stłuczkę w życiu. Na parkingu przed supermarketem. Z mojej winy. Gdy wróciłam do domu ryczałam jak głupia. Żal było tych 220 plnów, które wydać mogłam na coś przyjemniejszego, żal rozbitej lampy, żal zmarnowanego czwartku...
Jak niewielka zmiana planów może mieć spore konsekwencje. Zaczęło się od fryzjerki, która poprosiła bym przyszła przyszła 15 minut później niż to było umówione. Pięć minut później stuknęłam w śliczne czerwone nadkole chevroleta aveo...
A poza tym, właśnie rozkwitły forsycje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Ups...Tyle książek albo regalik.
OdpowiedzUsuńFakt, że jedna mała zmiana planów może zmienić bieg wydarzeń....ale niekoniecznie
OdpowiedzUsuńWażne ze Tobie nic się nie stało!
Ot, głuptasek... i czemu to ryczeć? Cieszyć się trzeba, że nic się nikomu nie stało. Takie sytuacje są wpisane w nasze losy. To też lekcja dla pani, fakt troszku kosztowna. Ale tylko pomyśl ile zaoszczędziłaś od momentu gdy przestałaś palić. Buziak Kasiutek.
OdpowiedzUsuńi tak najważniejsze forsycje :)już lepiej?
OdpowiedzUsuń