rozpłakało mi się niebo szaroburą troską
o ten dzień co ucieka o to powzdychanie
wtorek dobrodziej buty suszy
zmoknięte tęsknotą przelotnych kochanków
za oknem popołudnie rozkłada bałwany
i tylko żółte latarenki sikorek
sławią styczeń który ucieka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Urzekły mnie te "zółte latarenki sikorek" :)
OdpowiedzUsuń"żółte latarenki sikorek" - piękne. Jak i całość ;)
OdpowiedzUsuńSzczepciu (tu dygnęła niezdarnie) - dziękuję:))
Usuńserdeczności Kasiu...już wiosna blisko, wnet zakwitnie żonkilami na Twoim parapecie....:)
OdpowiedzUsuńWiesz, Maju? Już nie pamiętam kiedy tak czekałam na wiosnę:))
UsuńJak to pięknie można napisać o burej niepogodzie..
OdpowiedzUsuńAż bym pobiegła bałwany ratować :-)
UsuńAnatolu, no uginają się te bałwany pod tą szaroburością.
UsuńDziękuję raz jeszcze:))
zapachniało powrotem, Kasiu :)
OdpowiedzUsuńJuż bliżej niż dalej tej wiosny... tak myślę :))
OdpowiedzUsuńi tez nie mogę się jej doczekać, strasznie... :)
już koniec ferii prawda ?:)
mam nadzieje że odpoczęłaś :)
Pozdrawiam i dobrego weekendu :)