Czekam na święta. Potem będę czekać na wiosnę, potem na wakacje.
Znowu składam się z czekania.
Nie żyję, tylko czekam.
I nie lubię siebie czekającej, otorbiającej się w zamyślenia, szaro-bure scenariusze.
Pojawiają się małe chwile zapatrzeń, Tak jak dziś - pod balkonem srebrne świerki uginały się pod białymi czapami. A śnieg sypie i sypie. Wyglądam jak chodząca melancholia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Czekająca melancholia:)
OdpowiedzUsuńMhm, i w dodatku jakaś zniechęcona.
UsuńJesteśmy przemijaniem, oby jak najpiękniejszym...
OdpowiedzUsuńPanie Niewidzialny i tego nam przedświątecznie życzę.
UsuńHm, to może zrób coś szalonego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Szczepciu, dziś wywinęłam orła.Liczy się?:D
UsuńNo, zawsze to jakieś małe co nieco ;)
UsuńMam nadzieję, że nie jesteś bardzo potłuczona...
W czekaniu nie ma niebezpieczeństwa rozczarowania. Gorzej już z doczekaniem się.
OdpowiedzUsuńJako czekająca jesteś nieuchwytna, zawieszona pomiędzy.
Gdzieś, coś, czeka na Ciebie - pozwól się znaleźć :
Uściski!
M. masz rację. nie ma rozczarowania, tylko ta niepełność jakaś taka nieładna.
UsuńSerdeczności:)
Znam to. Sam jestem "człowiekiem jutra". Świątecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJot.