sobota, 1 grudnia 2012

Grudzień zakupoholik

Widziałam dzisiaj maleńkie skórzane, fioletowe kozaki przesznurowane rudą nitką. W sam raz dla małych dziewczynek, które najchętniej żyłyby z modelingu. I wcale nie dziwił mnie na półce obok taki sam model dla jej mamy. Wszak najłatwiej podsuwa się swoje marzenia nieświadomej niczego latorośli.
Parking pękal w szwach a ja niespiesznie, choć to była już pora obiadowa spacerowałm długimi holami, to znów dalam sie nieść ruchomym schodom. W lustrach lapałam kobietę w czerwonym płaszczu, nieumalowaną, ale wracajacą do życia. Może jeszcze nie ma w niej iskry, ale ta zaplanowana wycieczka między manekinami a ludźmi wyręczającymi Mikolaja z nadzieją otworzyla grudzień.
I jak daleko święta? Oj daleko, choć dziś już kolejny prezent mam z głowy.

7 komentarzy:

  1. No i pięknie, tak trzymać, niech nic nie popsuje grudniowego nastroju

    OdpowiedzUsuń
  2. Marketingowe zabiegi handlu i wszelkiego zamysłu, który da się sprzedać wywierają presję, z która trudno zawalczyć. Parę razy zdarzyło mi się nie świętować jakichś świat, bo nie miałem ochoty, albo nastroju. Patrzyłem potem na siebie w lustrze z pewnym zażenowaniem, a nawet wyrzutem. Jak sędzia na nikczemnego sprawcę wątpliwego etycznie czynu. Zachowania obce stadu wykluczają.
    Tak jak nogi na foto wyżej, bo realność chce się filtrować foto szopem. Mimo że pozory i tak zawsze zwodzą, źródłem przeżycia estetycznego nie są nogi, a ich odrealnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj kobieto w czerwonym czerwonym czerwonym płaszczu!

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...