Lubię to pisanie, które ociera się o ekshibicjonizm i pachnie tumiwisizmem.
Dziś Kacper opowiadał o tramwajach, w których chciałby przejechać w życie. Póki co, uczy się prasować - żelazko jak łyżwa ślizga się po materiale - kolejna zakładka w drodze do doskonałości.
- Nie szkodzi, pani Kasiu?! Tak? Nie szkodzi?! - domaga się przyzwolenia na błędy, zaglądając mi w oczy. Rozgrzeszam go z niepewności.
Uczę się ich pilnie.
Czerpię siłę z ich mówienia i piątków.
Najtrudniej
jest, gdy nie potrafią mówić. Wtedy wołają o uwagę zachowaniem, które
jeży mi włosy na głowie i coraz bliżej mi do blondynki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
ja też lubię Twoje pisanie ...
OdpowiedzUsuńi ja też... ja też....czytam uważnie wszystko co piszesz :)....serdeczności Kasiu.....tumiwisizm w stosunku do niepotrzebnej skrupulatności jest jak najbardziej na miejscu...
OdpowiedzUsuńi ja lubię Twoje pisanie...
OdpowiedzUsuńZa pracę podziwiam, za rozgrzeszanie z niepewności też, za uwagę im poświęconą.
Mam teraz dwie godziny nauczania indywidualnego, tygodniowo dwie, czasem tak trudno się upilnować, żeby nie wyjść z siebie.
Serdeczności zasyłam :)
Trzeba jakoś wpisywać się w ich przestrzeń, choć bardzo trudno żyje się potem w dwóch światach
OdpowiedzUsuńA jak najlepiej rozwalić perspektywę weekendu jak nie końcem świata?
OdpowiedzUsuńWiecie? Odzwyczaiłam się od blogowania...
OdpowiedzUsuńTo dobrze?
To paskudnie
OdpowiedzUsuń