Macham rękami i przeganiam chmury. Pod nogi spadają ciężkie krople zniecierpliwienia. Znajomość z Indolencją kosztuje mnie słono. Pani Odpowiedzialna kiwa głową.
Może za jakiś czas uda mi się wchodzić w codzienność bez zadyszki i bez parasola?
Może jest takie niecierpliwe. Ja jestem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Myślę, Kasiu, że to lepiej niż np. nakryć się tabletem i czołgać na cmentarz :)
OdpowiedzUsuńA parasol jest okay, mieści się w torebce i nie widać.
Wiem że znaczy małociekawie :) ale jak pięknie i dostojnie brzmi !!!!!!
OdpowiedzUsuńJndolencja to jak imię księżny jakiejś :)
Rafał
Nie biegaj...nie będzie zadyszki..ks.Twardowski napisał : "uczmy się czekać pomaluśku"....:)
OdpowiedzUsuńCzas zmienić znajomych i zabierać ze sobą cukier, w kostkach.
OdpowiedzUsuńNiedługo przyjdzie zima. Parasole nie będą tak potrzebne.
OdpowiedzUsuńA może by tak dać córce na imię Indolencja?
OdpowiedzUsuńja jestem
OdpowiedzUsuńty jesteś
my jesteśmy
:*
riv.