Znowu się pojawiła. Rozsiadła się w fotelu i założywszy noga na nogę bacznie mnie obserwuje spod starannie wytuszowanych rzęs.
- Zaniedbałaś się, wiesz?
Zerkam nerwowo w lustro toaletki. No, ma rację - szepczę w duchu.
Potrzebuję jesieni i kolana, które nie boli. Ilekroć wyciągam odkurzacz, bordowe kijki uśmiechają się z nadzieją, a potem znów zasypiają zrezygnowane. Wiem, że będę tęsknić za nicnierobieniem, gdy zacznie mnie popędzać wrzesień. Zaczęłam od pomalowania włosów i paznokci.
- Już trochę lepiej - słyszę spod ściany.
Macham ręką. I znów fotel jest tylko dla mnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Wszystko można zrobić byle fotel był wolny.
OdpowiedzUsuńI wygodny;)
OdpowiedzUsuńTo już swoją drogą.
OdpowiedzUsuńCzasem do fotela się wszystko zaczyna. Wytargany na balkon pomaga paść chmury.
OdpowiedzUsuńLubię Twoje pisanie (ale to już wiesz ;))
OdpowiedzUsuńLubię to wiedzieć:)))
OdpowiedzUsuńLubię Twoje słów splatanie, celebrację codzienności :)
OdpowiedzUsuńa ten wrzesień coraz bliżej...moje włosy jeszcze spłowiałe słońcem, jeszcze mieszkam w chmurach, ale wiedza, że to już nieco przeszkadza w nicnierobieniu :) Serdeczności zasyłam...mój ulubiony fotel to ten zielony :) a Twój?
OdpowiedzUsuńZielonooka, mój ma lekko złotą poświatę. Blisko mu do jesiennych brązów:))
OdpowiedzUsuńKasiu, co Ty z tą jesienią? Myślisz, że pomaluje świat kolorowo wiatrem, chłodem i słotą?
OdpowiedzUsuńA może po prostu wiesz, że będziesz jaśnieć na jej tle złotą poświatą ? :)
Czarku, bo ja kocham jesień. Chyba noszę w sobie zalążki melancholii, a kiedy najłatwiej rośnie w siłę? A no jesienią, długimi wieczorami, przy blasku świec, które u mnie zawsze migotają chłodnymi wieczorami. I ten wszędobylski zapach jesiennych liści. Lubię:))
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje ulubione pejzaże, pory roku, nastroje współgającego z naszą wewnętrzną konstrukcją otoczenia. Nie tylko przyrody, ale też miejsc i sytuacji. To splot wielu znaczeń. Jeden poranek budzi nas pogodnych, inny markotnych, choć na pozór są łudząco podobne.
UsuńJest coś kojącego we wczesnej pogodnej jesieni, coś ciepłego, kiedy nad ogrodami snuja się dymy z ognisk, a w parkach można brodzić w szeleszczących kolorach liści. Coś niespiesznago, jak czas po zbiorach, spokój dobrego dokonania się czasu.
Gdyby tylko nie była to zapowiedź brudnej, mokrej szarej zimy... :)
Czyli ja mam taką jesienna konstrukcję. Przećwiczoną przez wiatry i deszcze. Tylko kaloszy nie mam. Chyba czas je sobie sprawić:)))
OdpowiedzUsuńMyślisz o spacerach w jesiennych deszczach? To już nie żadna konstrukcja, to masochizm :))
UsuńAle potem jak przyjemnie jest się napić gorącej herbaty z cytryną.Poezja;))
UsuńTak :)
Usuń:)
UsuńPrzyszła do mnie...
OdpowiedzUsuńW ładnych kolorach?
Usuńa ja już mam kalosze, to znaczy znowu mam, bo kiedy byłam dzieckiem, kalosze były moimi ulubionymi butami i drewniaki :)
OdpowiedzUsuńA jesień i ja uwielbiam, chyba jesienną mam duszę i tak jak inni odradzają się wiosną, odradzam się w jesieni czas...
O, drewniaki też bardzo lubię. A w zasadzie lubiłam, bo odkąd 'zepsułam' sobie kolano już ich nie noszę:)
Usuń