Coraz częściej, nim wejdę do budynku, zadzieram głowę. Szybko liczę miesiące. Zastanawiam się, co los pokaże?
I wiecie? Jestem ciekawa. Nie przerażona. Choć od września jedną z możliwości jest bezrobocie. Snują się wizje, a ja w dużym oknie widzę niebo. I się uśmiecham.
Wszak, gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno. Mocno w to wierzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Fajnie, kiedy niebo obdarza spokojem.
OdpowiedzUsuńA w sprawie Boga? Myślę, że niczego nie zamyka, niczego nie otwiera, że jest obojętny na to, czy patrzymy w niebo, czy pod nogi, że w ogóle jesteśmy Mu obojętni.
Mocno w to wierzę.
Bóg obserwator?
OdpowiedzUsuń"Trudno nie wierzyć w nic..." /nuci pod nosem/