wtorek, 15 listopada 2011

Plany nie organy

Spojrzała za okno, szum pędzących ciężarówek przywrócił ją do życia. Na oślep odstawiła filiżankę malowaną w rudo-żołte słoneczniki. Ta niebezpiecznie zachwiała się na owalnym spodku.
- Jestem zmęczona!- przemknęło jej przez głowę.
- Jesteś leniwa - usłyszała. Odwróciła się. Przy toaletce siedziała Panna Doskonała i ze starannością najlepszego logopedy wydymała usta - Nigdy się nie zmienisz. Gdy tylko jest trudniej, snujesz plany o ucieczce.
Pierwszy raz od długiego czasu przyjrzała się jej z uznaniem - trafiła w sedno. Spojrzała na nią uważniej i złapała ją na ciepłym uśmiechu. To było niezwyczajne. W tej chwili mogłaby ją nawet polubić. Zamknęła oczy. W powietrzu rozniósł się zapach jej ulubionych perfum.

3 komentarze:

  1. czasem potrzeba uciec, na króciutko, na chwil kilka, potem jakoś łatwiej...
    A czy Ona mogłaby zdradzić, jakie są Jej ulubione perfumy? :)) jeżeli nazbyt intymne pytanie, przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba każdy tak trochę ma... Dobrze, kiedy jest ktoś wtedy obok, nawet jeśli czasem ukąsi. Choć słyszeć, nie zawsze znaczy słuchać. Ale pachnieć zawsze jest przyjemnie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...