Przysiadł we mnie chłód.Zaczaił się i czeka.Martwi mnie beznamiętne go przyjmowanie. Najpierw w popłochu szukałam powodów do zmartwień, wtedy ten chłód miałby rację bytu. Szukałam i nie znalazłam. Ot, małe sprawy, które nie są zagrożeniem. Szukałam dalej. Chwilami popłoch ogromniał i zamykałam oczy, by czarne scenariusze mogły się spełnić najstraszniejszymi wizjami. Póki co-pod powiekami. Nic się nie pojawiło.
Więc co? Jestem szczęśliwa? Śmieszna taka - wynajdująca wzniesienia, by pod górkę.
Ślimaczę się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
...często tak mam....chłód i oczekiwanie/przeczucie że coś złego się dzieje.....i chyba tez nie lubię z górki....
OdpowiedzUsuń..pozdrawiam ciepło Słodka....
lepiej nie szukaj, bo znajdziesz! :-)
OdpowiedzUsuńTaka już nasza ludzka natura, że nawet jak jest z górki, to my sobie tą górkę znajdziemy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło;)
CHWILAMI popłoch
OdpowiedzUsuńogarnia moją szyję
ucho
szuka języka
żadnych zmartwień
to tylko sen
Maju, ja kocham z górki, tylko dlaczego szukam dziury tam, gdzie jej nie ma?W przeczuwaniu?PO co?
OdpowiedzUsuńEmmo, święte słowa.
Euterpe, rzeczywiście zamiast cieszyc się spokojem to my pod wiatr.
Holden, niechaj Popłoch ma ładne oczy i dłonie;)