Gdy przychodzą niepodziewane listy, godziny tłoczą się zdumione.
I muzyka gdzieś w tle.
Spodobała mi się poznańska logika. (Powinieneś pisać, bo przecież nie każdy wie, że to listonosz dzwoni dwa razy, nie Mikołaj)
Teraz zastanawiam się, ile w niej zasadniczości, a ile przekory?
A na Suwalszczyźnie Mikołaj puka dwa razy.
-Agnieszka Wilczyńska, Janusz Szrom
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
...mieszkam tutaj, ale logiki w tym, tutaj nie dostrzegam...
OdpowiedzUsuń:)
Dopisałam do tytułu Mikołaja i Gwiazdora-to o nich chodziło z ta logiką:))
OdpowiedzUsuń.....bardzo kocham dostawać papierowe listy..;(:(...niestety...mało kto teraz zawraca sobie głowę pisaniem........
OdpowiedzUsuń...dobrze,że "Jej chmurność " się rozchmurzyła z lekka.....:):)....pozdrowienia Słodka.....
OdpowiedzUsuńto nie tylko w Poznaniu - na Kaszubach jest podobnie:)
OdpowiedzUsuńMaju, listy papierowe dostaję już tylko od jednej osoby. Jakoś mi spokojniej...Na pulpicie mam Twoje cienie -dziękuję raz jeszcze:)
OdpowiedzUsuńHolden,a u mnie "Mikołaj puka dwa razy";)
...wiesz Słodka...ja ten obrazek traktuję raczej jako światełka przenikające mrok ...nie jak cienie..:):)...bardzo mi miło,że je lubisz jak ja...:)...
OdpowiedzUsuńMaju, to tak jak z tą szklanką do połowy pełną czy do połowy pustą:))))
OdpowiedzUsuńAle rzeczywiście te światełko-cienie są cudne:)
a u nas to ściany przenika ;-)
OdpowiedzUsuńA na białostoczyźnie Mikołaj w ogóle nie puka: dawno temu dorobił sobie klucze do wszystkich domów i mieszkań.
OdpowiedzUsuńMa to swoje dobre strony, bo dzięki temu łatwiej mu jest roznosić prezenty.
Ma i złe: ilekroć jest jakieś włamanie, tyle razy wzywają biedaka na lokalny komisariat i pytają, co robił dnia tego i tego o godzinie takiej to a takiej. I jak zwykle jego Śnieżynki w kusych spódniczkach zapewniają mu żelazne alibi. :)
Biedny ten białostocki Mikołaj. Jedyne,czego można mu zazdrościć, to wiernie przy nim stojących Śniezynek, które swym niewątpliwym urokiem alibi czynią mocniejszym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zza miedzy:))
I na tym zmiana.
OdpowiedzUsuńTak.Dopowiedzenie.
OdpowiedzUsuń