środa, 20 maja 2009

Zimny maj

pod moim oknem rozsiadł się październik
przysuwam nos do szyby i nie mam odwagi otworzyć okna
trzy piętra w dół
pani w jasnej sukience przekonuje mnie
że ciepły wiatr ją pieści
z urywków się składam
na przekór snom w których jestem pełna
jak pełny może być tylko księżyc
gdy zazdrosnym okiem podgląda kochanków
kiedyś byłam łagodna
teraz przyglądam się moim palcom
spod których spłoszona młodość ucieka
a pan mi mówi
jak ładnie sie pani starzeje
lustro jak wykrzyknik oddaje mnie zwielokrotnioną krzykiem
kładę płasko dłonie na chłodnej srebrnej tafli
przez ramię ciekawski księżyc zagląda mi w oczy


* a teraz śpiewam z Edytą:
" jak nie tracąc głowy, własne serce jeść? "

7 komentarzy:

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...