poniedziałek, 11 maja 2009
Potrzeba dźwięku klawiszy, dwa
Taka cisza. Zdusiłam niecierpliwość. Szmer klawiszy zaplątany w szum wentylatora. Za chwilę zniknę. A potem przyjdzie wieczór dość późny, bym mogła znów być literą. Przyzwyczajam się do nowych smaków. A one drwią ze mnie nowością. Jadąc dziś samochodem widziałam jak mniszki kłóciły się ze sobą. Te młode łypały żółtymi oczami, te starsze były ponad. Frunęły z wiatrem. Jakby mówiły: każda pora jest dobra, by być, a ty martwisz się kolejnym cieniem pod oczami, zmarszczką na czole, mijaniem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
być? po co?
OdpowiedzUsuńRaczej dla kogo?Dla Sz:)
OdpowiedzUsuńTAK
OdpowiedzUsuń